Jacob von Sparwein
Jako, że o Jacobie von Sparweinie nie wiele wiadomo, w jego biogramie często pojawiać będą pojawiać się sformułowania - prawdopodobnie, możliwe że i całkiem możliwe.
Jacob von Sparwein najprawdopodobniej urodził się w 1540r. w okolicach Królewca w Prusach Książęcych, które od 1525r. były lennem Królestwa Polskiego. Nic nie wiadomo o jego rodzicach, wiemy, że pochodził ze starej pruskiej rodziny rycerskiej. Był ewangelikiem. Być może był synem - Nicolasa Sparweina, który w latach 1564-66 był starostą Tapiawy (miejscowości, którą często odwiedzał Albrecht Hohenzollern - ostatni wielki mistrz zakonu krzyżackiego, i gdzie w 1568 zmarł).
Herb Jacoba von Sparweina
W 1560r. Jacob von Sparwein pojawia się na Śląsku u starosty generalnego - biskupa Baltazara von Promnitz z listem polecającym od księcia pruskiego Alberta Hohenzollerna.
Albrecht Hohenzollern książę pruski
- Sparwein najprawdopodobniej był jego protegowanym
Być może w 1566r. Jacob - pojawia się w Wiedniu, w stopniu kapitana, jako wysłannik(agent) księcia Hohenzollerna. Prawdopodobnie przez pewien czas zamieszkiwuje w Królestwie Polskim.
Nie znana jest także dokładna data, kiedy Sparwein pojawia się w Lublińcu. Raz pada rok 1568, raz 1574, a nawet 1575. Najbardziej prawdopodobna jest jednak 1568r. Jakob von Sparwein jednak dominium lublinieckiego nie kupił - tylko wziął w dzierżawę od cesarza Maksymiliana II za 10 tyś talarów (wcześniej dominium dzierżawił Nikolaus Lassota von Steblau, kanclerz księstwa opolsko-raciborskiego).
Lubliniec (Lublinecz) na mapie Śląska autorstwa Martina Heilwiga z Nysy z 1561r
Nie był lubianym panem i często popadał w konflikt z mieszczanami i mieszkańcami dominium. Już w 1572r. (lub 1571) skarżyli do cesarza mieszczanie Lublińca - Sparweina za to, że usunął proboszcza lublinieckiego (i być może lubeckiego) zaś na jego miejsce sprowadził mnicha, który nie tylko przyjął wyznanie protestanckie, ale i zachowywał się nagannie.
W 1574r. Sparwein zagarnął bezprawnie 300 mórg gruntów chłopskich w Lisowicach. Wszystko wskazuje na to, że podległych mu poddanych: uciskał, poniżał, a nawet maltretował. W Koszęcinie, wg. legendy, na najwyższym miejscy we wsi kazał wkopać słupy, do których przywiązywano niepokornych mieszkańców.
Słupiska w Koszęcinie, gdzie wg. legendy Sparwain karał okolicznych chłopów
W 1575r. (5 lub 6 maja) Jakob von Sparwein ożenił się z siedemnastoletnią Magdaleną Planknar (córką Jerzego Planknara, siostrzenicą Jana II Planknara - pana na Wodzisławiu). Ślub odbył się, co było sporą sensacją - bez zgody zarówno wuja, jak i matki panny młodej.
Magdalena Planknar żona Jakoba Sparweina
W listopadzie 1575r. Lubliniec odwiedził Jerzy Radziwiłł - (późniejszy kardynał i biskup krakowski) podczas swojej podróży na studia do Włoch, być może wtedy spotkał się też z młodą parą.
Jerzy Radziwiłł, który odwiedził Lubliniec w listopadzie 1575r.
Rok później Sparwein - wszedł w spór z panem Kamieńcem - zabierając pieniądze i materiały budowlane, który ten przeznaczył dla lublinieckiego szpitala (przytułku).
W tym samy roku - 1576, zmarła matka Magdaleny Planknar - Katarzyna (z domu Nawoi z Dolnej w strzeleckim), małżeństwo Sparweinów przeniosło się z Lublińca do Wodzisławia. Być może także w tym samym roku - na wskutek licznych listów słanych przez mieszkańców dominium lublinieckiego - cesarz odbiera dzierżawę Sparweinowi i wydzierżawia go (za 11 tyś talarów) Janowi Kochcickiemu, który w w 1585r. wykupuje je na własność. Gdy dominium lubinieckie po Sparweinie dzierżawi Kochcicki w jego skład wchodzi miasto Lubliniec oraz wioski: Lubecko, Glinica, Koszęcin, Boronów, Steblów, Lisowice, Droniowice, Wesoła, Kochanowice, Harbułtowice i Strzebiń.
W 1576r. na tron Królestwa Polskiego zostaje wybrany Stefan Batory. Jak podaje opracowanie Muzeum Wodzisławskiego - Jakob von Sparwein służy w szeregach wojsk cudzoziemskiego autoramentu właśnie tego króla. Dzięki tym kontaktom arsenał wodzisławskiego zamku wzbogaciły liczne wojenne trofea, reprezentujące nowoczesną broń turecką oraz zachodnioeuropejską. Zaś w głównej sali wodzisławskiego zamku zawisł portret Batorego.
Król Stefan Batory u którego służył Jakob von Sparwein
Jest to wielce prawdopodobne, bowiem Jakob von Sparwein umiera (bezpotomnie) nie Wodzisławiu, ale w Krakowie w 1583 (lub 1582r) pozostawiając po sobie mnóstwo długów. Magdalena Sparwein nie tylko nie zamierzała ich spłacać, ale nie rozpaczała zbytnio po śmierci męża - bowiem rok później w Wodzisławiu wyszła ponownie za mąż za Adama Oderskiego z Lidéřova.
Legenda o Słupiskach - Jan Myrcik.
"Prinz Sparwein - bo takie nazwisko nosił ten niedobry pan – był bardzo bogatym człowiekiem. Ale ciągle chciał mieć jeszcze więcej i więcej. Chciał być najbogatszy z bogatych. Był także bardzo niedobrym panem dla swych poddanych. Zmuszał ich do nieludzkiej pracy od świtu do później nocy, na co dzień i w niedzielę. Poddani Księcia bardzo bali się swego pana, szczególnie kiedy przyjeżdżał konno na pola i strasznie bil słabych i przemęczonych ludzi. Mówiono wtedy, że to diabeł wstąpił w księcia - a on bił i krzyczał, krzyczał i bił. Niektórzy nie wytrzymali tych katorg, padali ze zmęczenia na polach, czy w lesie. Byli także tacy, którzy się buntowali. Mówili, że tak nie wolno, że ludzie to nie bydło. l to właśnie dla tych ludzi, dla najsłabszych i opornych książę Sparwein wymyślił straszną karę. Na wzgórzu położonym na skraju Koszęcina kazał wkopać głęboko w ziemię grube słupy. Do tych słupów przywiązywano grubymi powrozami wycieńczonych łudzi, którzy w słonecznej spiekocie, czy w zimowych mrozach i śnieżycach powoli umierali na koszęcińskiej Golgocie - Słupiskach. Wszyscy poddani księcia musieli oglądać te straszne sceny. „Patrzcie - mówił do nich książę - jeżeli nie będziecie najlepiej pracować, to czeka was taka śmierć". l książę spełniał swą straszną przepowiednię. Na Słupiskach umierało coraz więcej ludzi. Z daleka było słychać jęki i krzyki, błagalne prośby, a czasem groźby umierających. A Pan był nieprzebłagany.
O tych zdarzeniach dowiedział się cesarz austriacki. Zabrał księciu ogromny majątek zdobyty krzywdą koszęcińskich chłopów i przepędził go z dala od Koszęcina. Ludziom żyło się teraz lepiej, ale ciągle wspominali „Słupiska". A tam działy się dziwne rzeczy. Nocami silne wichry jęczały i wyły nad Koszęcinem. Od Słupisk roznosiły się po Koszęcinie i daleko poza Koszęcinem jakby jęki umierających. Mówiono, że na Słupiskach straszy. Dobry lud postawił w tym miejscu duży krzyż z figurą ukrzyżowanego Chrystusa. Na to miejsce chodzi ludnie procesyjnie z kościoła zamkowego i modlili się za zmarłych, zakatowanych ludzi. Modlili się także o szczęśliwe czasy dla Koszęcina, aby dobry Bóg błogosławił mieszkającym tu ludziom. Później po wielu latach postawiono tu piękną kapliczkę, którą poświęcono świętym Janowi i Pawłowi obierając ich za patronów Koszęcina. Zakupiono duży obraz z postaciami tych świętych. Każdego roku w dzień gminnego święta, już od kilku wieków mieszkańcy Koszęcina błagają swych patronów o łaski dla mieszkających tu ludzi. Proszą o urodzaje na polach i o pokój. Opowiadają także starzy ludzie, że opieka św. Jana i Pawła oraz Trójcy świętej będzie tak długo trwała, dopóki się lud swym Patronom nie sprzeniewierzy, dopóki będzie piękne tradycje naszych dziadów i pradziadów szanował."
Słupiska - grafika: Mirosława Wirtek
Na podstawie:
Der abgestorbene Adel der Preussischen Provinz Schlesien - Johann Siebmacher,
Lubliniec, z dziejów miasta na Górnym Śląsku - Jan Fikus
Artykuły Prasowe tom. I - Jan Myrcik,
Legendy Koszęcińskie - Jan Myrcik
Opracowanie Muzeum w Wodzisławiu Śląskim
http://koszecindawniej.blogspot.com
Stosunki społeczne na wsiach księstw opolskiego i raciborskiego w epoce Habsburgów (XVI–XVII wiek) w świetle aktów prawnych i akt sądowych, Roman Sękowski
Dziennik podróży do Włoch Jerzego Radziwiłła w 1575 roku - Angelika Modlińska-Piekarz, tłumaczenie i opracowanie tekstu łacińskiego.
Schlesisches Pastoralbaltt nr 14, 1892r.
https://kaiserhof.geschichte.lmu.de/Q/Hofamt=Hofdiener